poniedziałek, 27 maja 2013

5. Tajemnica

 Przez tydzień Scorpius unikał Rose. Nie chodził do biblioteki, uczył się w lochach, podczas posiłków siadał przy stole Ślizgonów, a na wspólnych lekcjach siadał jak najdalej od dziewczyny. Nie było mu łatwo, bo była jego jedyną przyjaciółką i wcześniej rozmawiał tylko z nią. Czasem też z Hugonem lub Potterami, ale teraz nie mógł. Scorpius był naprawdę przystojny, Ślizgonkom( przeważnie ) bardzo się podobał. Jedna, której Scorpius nie bardzo pamiętał imienia bardzo go denerwowała. Gdy przesiadywał w lochach większość czasu, siadała obok niego i przeszkadzała mu w nauce. Chłopak oczywiście nie był nią zainteresowany, bo kochał Rose. Jego plan nie skutkował, a wręcz przeciwnie. Teraz gdy spojrzał na dziewczynę robiło mu się gorąco i przez jego ciało przechodziły ciarki. Rose też nie miała łatwo. Nie chciało jej się chodzić na lekcje, a co najgorsze nie wiedziała o co chodzi chłopakowi. Ilekroć próbowała z nim porozmawiać, uciekał. Dziś także nie chciało jej się wstać.
- Rose, czas wstawać - usłyszała głos Wiktorii.
- Nigdzie nie idę - oznajmiła i zakryła głowę poduszką.
- Mam wyciągnąć cię z łóżka tak jak wczoraj? Już nawet Lauren i Marcelę obudziłam i pobiegły do łazienki - powiedziała blondynka.
- Ale ja nie chcę - jeszcze mocniej przycisnęła poduszkę do głowy.
- Rose, co ci jest? Ostatnio się tak zachowujesz. Pokłóciłaś się ze swoim chłopakiem? - zapytała. Rose zsunęła poduszkę i podniosła głowę.
- Wiktorio, ja nie mam chłopaka - dziwnie się popatrzyła na koleżankę.
- No, a ten blondyn.... Malfoy?
- To mój przyjaciel - oznajmiła ruda i wstała. - Dzięki, że mnie obudziłaś, już wstaję.
Wiktoria wyszła, a Rose odbyła poranną toaletę, ubrała się i niechętnie zeszła do Wielkiej Sali. Jak zawszę popatrzyła najpierw w stronę stołu Ślizgonów, gdzie siedział Scorpius. Scorpius też się na nią popatrzył, obdarzył przyjaciółkę bladym uśmiechem i wrócił do lektury. Obok chłopaka siedziała jakaś czarnowłosa dziewczyna i gadała coś do Scorpiusa, ale on nie zwracał na nią uwagi. Rose nie bardzo znała Ślizgonów, bo nie przyjaźniła się z nimi.  Podeszła do swojego stołu i zastała tam Lily i Hugona prowadzących intensywną konwersacje. Wszyscy Potterowie i Hugo bardzo lubili quidditch'a, jedyna Rose była "wybrykiem natury" i wolała książki.
- Cześć Rose! - powitał serdecznie diewczyne brat, gdy usiadła.
- Hej! - Lily obdarzyła siostrę cioteczną miłym uśmiechem.
- Cześć - odpowiedziała Rose i jeszcze raz odwróciła się w stronę Scorpiusa.
- Nie pogodziliście się jeszcze? - zapytał z niepokojem Hugo. Rose tylko pokręciła głową.
- Jejku, Rose, pierwszy raz widzę cię w takim stanie - powiedziała Lily.
- Ja też, a przecież jestem jej bratem! - powiedział z uśmiechem Hugo.
- Próbowałaś z nim porozmawiać? - zapytała dziewczyna nie zwracając uwagi na Hugona.
- Yhym.
- I co?
- Uciekał.
- To spróbuj jeszcze raz! Zaciągnij go do pustej klasy, czy coś - zaproponowała.
- Spróbuje - odpowiedziała niebieskooka i słabo się uśmiechnęła.
 Był wtorek, więc Rose skończyła lekcje wcześniej. Dziewczyna czekała przed wejściem do klasy od wróżbiarstwa. Dzwonek zadzwonił, a z klasy wybiegli Ślizgoni. Blondyn jak zwykle wyszedł ostatni.
- Scorpiusie! - zawołała dziewczyna i pomachała do chłopaka ręką. Przeczytała z ust chłopaka, że wyszeptał "O nie" i przyspiesz krok, a ruda pomknęła za nim. Gdy zobaczył, że go dogania zaczął biec.
- Mam cię gonić?! - krzyknęła, a chłopak stanął. Wiedział, że dziewczyna bardzo nie lubi biegać.
- Rose, błagam, zostaw mnie w spokoju - poprosił, ale dziewczyna go nie posłuchała. Pociągnęła za rękaw i wciągnęła do pustej sali.
- Widzisz? Jesteśmy sami! Możesz w końcu powiedzieć co się gryzie? - zapytała.
- Nie.
- Ale dlaczego? - zapytała.
- Bo nie.
- Scorpiusie przestań, dobrze! - krzyknęła - Jestem twoją przyjaciółką i chce wiedzieć dlaczego się na mnie obraziłeś! - podniosła głos.
- Nie obraziłem się - powiedział.
- Nie? To dlaczego mnie unikasz? Dlaczego nie chcesz ze mną spędzać czasu?  Dlaczego nie chcesz ze mną rozmawiać? Dlaczego?! - oczy Rose napełniły się łzami, ale szybko je otarła.
- Rose przestań! - chłopak też podniósł głos.
- Co mam przestać?! Ja chcę ci pomóc!
- Naprawdę chcesz wiedzieć o co mi chodzi?!
- Tak.
- Naprawdę chcesz wiedzieć dlaczego cię unikam?!
- TAK!
- Ale wiesz, że i tak mi nie pomożesz?
- Spróbuję!
- Sama tego chciałaś - powiedział i szybkim krokiem podszedł do dziewczyny. Rose nie wiedziała co przyjaciel zrobi, trochę się przestraszyła. Chłopak podszedł do niej i pocałował dziewczynę w usta. Ruda nie wiedziała co zrobić, bo tego się nie spodziewała. Chłopak odkleił się od niej i oddalił.
- W tym mi raczej nie pomożesz - powiedział i pośpiesznym krokiem wyszedł z sali. Ruda stała z szeroko otwartymi oczami, nie widziała co ma zrobić. Dopiero po chwili doszło do niej co się stało. Dotknęła dłonią usta. Czuła się trochę dziwnie, był to jej pierwszy pocałunek, tak jak chłopaka.
- Na gacie marlina...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
                                                                                                                      ~Stokrotka 

3 komentarze:

  1. hahah genialne!czekam na więcej:p a szczególnie koeniec ' na gacie merlina..' :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam już na następny rozdział. ;) bardzo zniecierpliwiona więc radzę ci pisać szybko chyba że chcesz narazić się na mój gniew i mówię ci nawet wielkie gacie Merlina tego nie przebiją.

    OdpowiedzUsuń