- Jakie macie sukienki? - zapytała jedna.
- Ja mam taką dotąd - wskazała druga - Czerwoną.
- Znów czerwoną? - powiedziała inna.
- Masz jakiś problem?
- Nie, po prostu co roku masz taki sam kolor sukienki! To już nudne!
- Jak jesteś taka mądra to powiedz mi jaki ty masz kolor!
- Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć to mam turkusową sukienkę.
- Turkus już dawno wyszedł z mody!
- Tak, może jeszcze powiesz, że czerwony jest modny!
- Cześć Rose - przywitała się Lily i usiadła obok przyjaciółki.
- Cześć... Już się nie gniewasz...? - zapytała.
- Nie wiem... Po prostu... Opowiesz mi wszystko?
Lily parę godzin temu dowiedziała się, że Rose chodzi z Leo. Nie chodziło jej o to, że Rose jej nie powiedziała. Chodziło jej o to, że chyba wyraźnie pokazywała kuzynce, że Leo bardzo jej się podoba.
- Posłucha, ja z nim chodzę tylko dlatego, żeby wzbudzić zazdrość w Scorpiusie....
- Rose!
- Co?
- To do ciebie niepodobne!
- No wiem... Ja nic nie czuję do Leo...
- Ale ja tak.
- Wiem.
Nastała cisza.
- Co tu robisz? - zapytała w końcu Lily.
- Słucham jak te dziewczyny gadają o sukienkach na bal - oznajmiła - A ty wiesz w co się ubierzesz?
- Tak, bardziej nie wiem z kim pójdę! To przecież już jutro!
- Taaak.... - westchnęła ze smutkiem.
- Co jest?
- Wiesz... Co roku chodziłam ze Scorpiusem...
- Wiesz Rose? Trochę cię nie rozumiem. Skoro go kocham czemu nie chcesz z nim być? Ja rozumiem, że to twój przyjaciel i takie tam, ale pomyśl! Tyle czasu już się ze sobą nie spotykacie, a ty nadal coś do niego czujesz! I próbujesz się zakryć Leo! Może.... Powinnaś z nim pogadać?
- Z Leo?
- Ze Scorpiusem!
Rose tylko pokręciła głową.
- Czemu?
- Bo jak tylko do niego podchodzę robię się cała czerwona, sztywna, przechodzą prze zemnie dreszcze, jest mi gorąco i co najgorsze... Nie mogę wydusić z siebie ani słowa...
- Wiesz dlaczego?
Rose popatrzyła na przyjaciółkę.
- A jaką masz tą sukienkę na bal? - zmieniła temat.
- Rose, zadałm ci pytanie!
- Wiem.
- To wiesz dlaczego tak się z tobą dzieje?
- Bo jestem w nim zakochana - wpatrywała się w podłogę.
- No właśnie!
- Ale nie rozumiesz, że on już tego do mnie nie czuje?
- Skąd wiesz?
- Widzę to.
- A ja widzę coś innego.
- Bo jesteś młodsza.
- I w tych sprawach mądrzejsza! - roześmiały się obie.
- Muszę iść jeszcze na lekcje - po pewnym czasie oznajmiła Lily.
- Ja idę do Pokoju Wspólnego.
Dziewczyny się rozstały i każda poszła w swoją stronę. Rose bardzo niechętnie zmierzała do wieży. Wiedziała, że tam jest Leo. I znów trzeba będzie go całować. I udawać. A najgorsze jest to, że on nie wie, że Rose nic do niego nie czuje. Przeszła przez dziurę i od razu chłopak na nią napadł.
- Cześć Rose! - powiedział z uśmiechem i pocałował dziewczynę w policzek, ona też się uśmiechnęła.
- Leo, idę do dormitorium, bo jakoś źle się czuję - skłamała.
- To może zaprowadzę cię do skrzydła szpitalnego?
- Nie, nie trzeba - i zaraz zniknęła. Weszła do pustego pokoju i położyła się na swoim łóżku. Uff... Uniknęła pocałunków ze strony Leo. W policzek mogła jeszcze przeżyć, ale w usta...? Merlinie! Jego pocałunki były zupełnie inne od pocałunków Scorpiusa. Były suche i bezuczuciowe. A może tylko jej się tak wydawało? Może to tylko chodzi o to, że Leo to nie Scorpius?
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział króciutki, ale właśnie w tym momencie biorę się za pisanie następnego ^.^
~Stokrotka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz