Gdy Rose jak zwykle rano przeszła przez portret czekał na nią Scorpius.
- Cześć - powiedziała i momentalnie poczuła, że policzki jej płoną.
- Cześć - powiedział i też zaczął się czerwienić.
- Idziemy? - ruda chciała jak najszybciej przerwać ciszę. Ruszyli razem w stronę Wielkiej Sali i podeszli do stołu Gryfonów.
- Cześć gołąbeczki! - powitał ich Hugo.
- Gołąbeczki? - zmieszali się.
- No... Bo ciągle razem chodzicie... i takie tam.... - powiedział.
- Hugo! - usłyszeli kogoś krzyk.
- Przepraszam, ale muszę już iść - i obiegł. Para usiadła i zaczęła jeść śniadanie w ciszy.
- Mamy jeszcze trochę czasu do lekcji - oznajmiła dziewczyna, kiedy skończyli posiłek. - zobaczymy ogłoszenia?
Wstali razem i ruszyli w stronę tablicy. Było tam pełno uczniów i nie mogli przeczytać nowego ogłoszenia. A przynajmniej Rose nie mogła, bo była za niska.
- O ja! - krzyknął Scorpius.
- Co, co?! Przeczytaj mi, bo nie widzę! - krzyknęła dziewczyna, aby Scorpius mógł ją usłyszeć.
- Nie mamy dziś lekcji.
- Dlaczego?
- Nie wiem. Nie ma napisane.
- Musimy się stąd jakoś wydostać! - krzyknęła Rose.
Chłopak złapał rudą za rękę, a przez nią przeszedł okropny dreszcz. Często łapali się za ręce gdy nie chcieli zgubić się w tłumie i oboje czuli się wtedy normalnie. Wyszli z tłumu i popatrzyli na siebie, a potem na plecione dłonie. Scorpiusowi znów pojawiły się rumieńce na policzkach. Momentalnie puścili ręce i lekko się od siebie oddalili.
- Przepraszam... - powiedział cicho Scorpius.
- Nie, nie...
- Nie powinienem ciebie łapać za rękę... Przecież nie powinniśmy...
- Tak, wiem....
- Hej, gołąbeczki! - powitała ich wesoła Lily, ale zaraz spoważniała. - Coś się stało? Wasze policzki płoną.
- Dlaczego gołąbeczki? - zapytał Scorpius.
- No... Bo ciągle razem chodzicie... i takie tam....
- Dziś rano powiedział nam to Hugo - wytłumaczyła Rose.
- Ahaaaa.... - dziwnie spojrzała na przyjaciół. - No... To jakie macie plany na wolny dzień? Pewnie pójdziecie się uczyć, kujony.
- Pewnie tak, jeszcze o tym nie gadaliśmy - oznajmił blondyn.
- Wiecie? Dziwnie się dziś zachowujecie - powiedziała i odeszła.
- To co....? Idziemy do naszego miejsca? - zapytała Rose.
- Chodźmy - i ruszyli w stronę biblioteki.
- Ciekawe dlaczego odwołali nam lekcje - główkowała Rose.
- Ciekawe - powtórzył chłopak. Gdy weszli do biblioteki i minęli bibliotekarkę:
- Kto pierwszy ten lepszy! - krzyknął Scorpius i zaczął biec.
- Ej! To nie fair! Wiesz, że nie lubię biegać! - krzyknęła ruda i próbowała udawać poważną. Scorpius chyba trochę dawał fory dziewczynie, bo chwilę później dogoniła go.
- Zaraz cię dogonię! - krzyknęła śmiejąc się.
- Wcale nie, bo już prawie jesteśmy! - odkrzyknął chłopak. Gdy już prawie byli na miejscu Rose pociągnęła Scorpisa za koszulę. Oboje upadli obok siebie. Nie mogli przestać się śmiać. Po pewnym czasie chłopak uspokoił śmiech i spojrzał z powagą na dziewczynę. Ona też przestała się śmiać i spojrzała na przyjaciela. Patrzyli tak na siebie i rozkoszowali się swoją obecnością. Musieli zadowolić się jedynie tym, bo przecież nie mogli się przytulać ani całować. Po chwili Scorpius wstał i podał rękę Rose.
- Przecież nie możemy - powiedział gdy wstała.
- Wiem - podeszli do stolika wyciągnęli książki i zaczęli się uczyć. Co chwilę jedno na drugiego zerkało. Było to dla nich bardzo męczące i trwało całe wieki. A przynajmniej tak im się wydawało.
Rose gwałtownie zamknęła książkę.
- Scorpiusie, ja już tak nie mogę - oznajmiła, a do jej oczu napłynęły łzy.
- C-co?
- Powiedzmy sobie prawdę. Zaburzyliśmy się w sobie nawzajem, co jest niemoralne. Bo... Bo kurczę! Jesteśmy przyjaciółmi od małego! Kochamy się, ale nie tak! Scorpiusie musimy przestać.
- Ale co przestać?
- Spotykać się.
- Co?
- Tak, wiem. Jestem bez ciebie jak zapalniczka bez ognia, a ty dla mnie jak różdżka bez magii, ale musimy się odkochać.
- To będzie trudne.
- Wiem, ale musimy spróbować. Musimy - wstała, schowała książki do torby i zniknęła za regałem, ale zaraz potem wróciła.
- Pocałujesz mnie ostatni raz? - zapytała przez płacz. Chłopak lekko zdziwiony wolno podszedł do dziewczyny.
- Żegnaj Rose.
- Żegnaj Scorpiusie.
Chłopak przybliżył się do niej i pocałował ją najlepiej jak umiał. Doświadczenia nie miał dużego, bo był to jego trzeci pocałunek, ale bardzo się starał. Próbował całować dziewczynę tak, jakby zaraz miał ją stracić na zawsze, ale nie straci jej na zawsze. Może kiedyś ich uczucie minie, a wtedy zaczną przyjaźń od nowa.
Gdy zakończyli pocałunek spojrzeli sobie w oczy. Rose zaczęła płakać jeszcze bardziej, a Scorpius ją przytulił.
Po kilkunastu minutach Rose wyszła z biblioteki. Poczuła nagłą ochotę rozmowy z kimś. "Lily" - pomyślała i pobiegła zapłakana do wieży Gryffindoru. Tak jak myślała, dziewczyna siedziała z koleżankami przy jednym ze stołów i intensywnie o czymś rozmawiała. Gdy Rose podeszła do ich stołu od razu przestały gadać.
- Merlinie. Rose co się stało? - zapytała zaniepokojona. Rose skinęła głową pokazując, żeby ruda poszła z nią do dormitorium.
- Może wrócę - oznajmiła koleżankom Lily i poszła razem z siostrą cioteczną do jej pokoju. Usiadły na łóżku Rose.
- Powiesz mi co się stało? - zapytała. Niebieskooka popatrzyła na kuzynkę i zaczęła bardzo płakać. Lily ją przytuliła i w takiej pozie siedziały chyba z godzinę, a przynajmniej tak się wydawało Rose.
- Ja go kocham - wyszeptała, kiedy trochę się uspokoiła.
- Scorpisa? - zapytała niezdziwiona Lily.
- Skąd wiesz? - odkleiła się od przyjaciółki.
- Rose, to widać - powiedziała z uśmiechem.
- Widać?
- Aha - nadal się uśmiechała - Jeśli się kochacie to dlaczego płaczesz?
- Bo ja nie mogę go kochać!
- Dlaczego? - zdziwiła się.
- Dlaczego? Bo jest moim przyjacielem... - wyjąkała.
- I co? Przecież się kochacie!
- Nie, nie... Musimy od siebie odpocząć...
- Odpocząć?
- Yhym.... Ja.... On.... My nie możemy.... - i znów zaczęła płakać.
Resztę dnia spędziły razem w dormitorium Rose, rozmawiając.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Informacje o kolejnej notce znajdziecie po prawej stronie, na górze :)
~Stokrotka
Jupii... albo i nie jupiii szkoda że postanowili przestać się przyjaźnić. Ale ja już wiem że ty nie pozwolisz im na niewidywanie się ;). I czekam niecierpliwie na ten wtorek (tak ja wielce żałosna przyznaje że niepotrzebnie wtedy wybuchłam , nie widziałam tej informacji. Sorki )
OdpowiedzUsuń